Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Pokaż wątki - Primoza

#1
Kilka miesięcy temu przeczytałem pewną książkę. Był tam dział dość zabawnie opisujący całe to poszukiwanie cywilizacji. Artykuł pochodzi z 2002r. Autora nie podam - to zagadka dla was  ;D W każdym razie jest w nim mimo bagatelizującego podejścia dość sporo prawdy. Sami oceńcie czy warto przeznaczać nasze procki na liczenie i tak zbędnych w przyszłości danych. Ja w SETI nie liczę bo jest wiele innych naprawdę ciekawych projektów.

Osobiście uważam, że nie ma większej przyjemności niż leżenie brzuchem do góry na środku przepastnej, okrytej mrokiem pustyni, i wpatrywanie się w nocne niebo. Wprost uwielbiam, gdy mój umysł usiłuje ogarnąć ogrom liczb, mówiących na przykład, że pędzimy wokół Słońca z prędkością 150 kilometrów na sekundę albo że Słońce mknie przez Wszechświat przebywając milion mil dziennie. A potem uświadamiam sobie, że któraś z tych gwiazd na niebie, której światło wciąż widzę, mogła przestać istnieć już tysiąc lat temu. Najlepsze jest to, że znajdujemy się około 3000 lat świetlnych od krańca naszej galaktyki, a to jest 28 400 000 000 000 000 kilometrów! Uświadomiłem to sobie pewnej bezchmurnej nocy w pobliżu Tucson. Wtedy naprawdę to do mnie dotarło, i było to - uwierzcie mi - niesamowicie przejmujące. Od tego momentu zacząłem rozumieć naukowców, których fascynuje astronomia. Nie jestem też zdziwiony; że po 40 latach badań prowadzonych dosłownie po omacku, brytyjscy astronomowie zdecydowali się przekazać 80 milionów funtów Europejczykom i połączyć z nimi swoje siły. Mają teraz dostęp do VLT (co jest skrótem od Very Large Telescope - Bardzo Duży Teleskop) w ESO (co jest skrótem od European Southern Observatory - Europejskie Obserwatorium Południowe) w Chile. Pomogli, też europejczykom w budowie OWL (co jest skrótem Over Whelmingly Large telescope -Przytłaczająco Wielki teleskop). Kurczę, czy zamiast tych wszystkich chwytliwych skrótów, nie lepiej było powiedzieć, że wszystko to, to NI ? To od Niemieckiej Inicjatywy. Bądźmy jednak szczerzy. Od czasów, gdy Galileusz obalił Stary Testament, astronomowie stawiają już tylko kropki nad "i" i dorysowują kreseczki w "t". Zaledwie miesiąc temu meteoryt otarł się na centymetry o powłokę ozonową Ziemi. Czy astronomowie widzieli, jak się do nas zbliża? Tak, jasne, na pewno. Od czasu do czasu pokazują nam zdjęcia jakiś kosmicznych wybuchów: Ale co to za wybuchy; bez huku! Pamiętasz? W kosmosie nikt nie usłyszy twojego wołania. Co więcej, potrzebuję jakiejś skali porównawczej. Aby pojąć cokolwiek, muszę wiedzieć, czy to coś jest wielkości dwupiętrowego autobusu czy boiska do piłki nożnej. Gdy słyszę, że pali się 20 000 kilometrów kwadratowych lasów równikowych, zupełnie mnie to nie rusza. Gdy słyszę, że pali się las równikowy o powierzchni Walii, też mnie to zupełnie nie rusza, ale przynajmniej rozumiem, o co chodzi. Przypuszczam, że zdjęcie Alfy 48///bB1 eksplodującej w drobny pył może faktycznie wyglądać frapująco. Ale wydawać 80 milionów funtów na dostęp do aparatu, który może pstryknąć taką fotkę, to lekka przesada. A co z istotami pozaziemskimi? Hollywood już nas przekonał, że migocące gwiazdami niebo to miliony Obcych, którzy oglądają Na dobre i na złe. Niestety, rzeczywistość jest mniej romantyczna. Projekt poszukiwania pozaziemskich cywilizacji, SETI, uwieczniony w filmie Kontakt z Jodie Foster, pochłonął już 95 milionów funtów: Od 17 lat ludzie nasłuchują jakiegoś sygnału z kosmosu. Bez najmniejszego powodzenia. No dobrze, przypuśćmy jednak, że odebrano taki sygnał. Przypuśćmy, że jakiś komputerowy maniak faktycznie złapał stację radiową Korylian FM. Przypuśćmy, że udało się nam nadać Korylianom jakąś odpowiedź, coś w stylu ,,Heja!" I co później? W najgorszym przypadku przeteleportują się na Ziemię i zjedzą nasze zwierzęta domowe. ,,O labrador ! Najlepiej smakuje z rzeżuchą!" W optymistycznym wariancie zaproszą nas do siebie na drinka. Brzmi zachęcająco, ale jak do nich dotrzeć ? Prom kosmiczny wyciąga maksymalnie 28 000 kilometrów na godzinę, czyli całkiem sporo jak na ziemskie warunki. Jednak w przypadku podróży po galaktyce, równie dobrze możesz iść na piechotę. W ciągu 29 lat lotu promem z prędkością 28 000 km/h dotrzemy zaledwie do granic naszego Układu Słonecznego. W skali kosmicznej to tak, jakbyśmy doszli do drzwi wejściowych naszego mieszkania. Aby mieć choć cień szansy na to, by dotrzeć gdziekolwiek zanim wymrze załoga, musielibyśmy poruszać się z prędkością światła. Niestety, tu pojawia się kolejny problem. Im szybciej pędzisz, tym wolniej płynie czas. To fakt naukowy. Przez większość życia jeździłem szybko dlatego dziś mam wciąż fryzurę z lat siedemdziesiątych. Tak więc jeśli udałoby się wam skonstruować coś, co zasuwałoby z prędkością 300 000 kilometrów na sekundę, wylecielibyście z Układu Słonecznego już po ,sześć godzinach. Niestety, do Korylian dotarlibyście w roku 1934. Z tego wynika, że przybylibyście na miejsce wcześniej, niż podjęto decyzję o waszym locie. Co gorsza, do Korylian wpadlibyście zanim zdążyliby was zaprosić. Byłaby to straszliwa gafa. Ludzkość nigdy nie będzie mogła podróżować z prędkością światła, bo to umożliwiałoby podróże w przeszłość. A wtedy nasz współczesny świat byłby pełen ludzi z przyszłości. Małżeństwa z wnukami byłyby nie do uniknięcia. Pomyślcie tylko, co za bałagan. Podsumujmy więc. Astronomowie leżą do góry brzuchami i wpatrują się w niebo, ale po co? Nie potrafią w porę dostrzec meteorytu na kursie kolizyjnym z Ziemią, a nawet gdyby, to czy chcielibyśmy o tym wiedzieć? A gdyby rzeczywiście odkryli życie poza Ziemią, nie potrafiliby nawet wpaść do obcych z ziemskim pozdrowieniem "Heja!". Mimo wszystko, w pełni popieram tę 80-milionową inwestycję. Bo jeśli szesnastowieczny astronom przy pomocy lichej lunetki był w stanie stwierdzić, że Biblia się myli, pomyślcie, jakiego spustoszenia mogą dokonać współcześni astronomowie ze swoimi VLT i OWL, wykazując nonsens astrologii. Ośmieszyć Russella Granta ? Za jedyne 80 milionów funtów? Ależ tak, oczywiście, poproszę !
Niedziela, 21 Lipca 2002 r.


Pozdrawiam i czekam na opinie.