Witam
Dzisiaj moja tośka (toshiba g900) zaliczyła jakąś pół godzinną kąpiel w wodze. Wyjąłem z niej baterie i potraktowałem suszarką przez chwilę. Teraz leży przy wentylatorze. Da się coś jeszcze zrobić? Czy mam się pożegnać z moim bądź co bądź nowym nabytkiem?
Rozebrać na składniki pierwsze (wyjąć płytkę z elektroniką).
Wykąpać w alkoholu izopropylowym najlepiej w myjce ultradźwiękowej.
Wysuszyć.
Złożyć do kupy.
Modlić się żeby odpalił.
Toshiba ma jakieś głupie śruby (trzyramienne) za cholerę nie mogę ich odkręcić... Nie chce go już moczyć bo się trochę wysuszył.
Z kąpielą telefonu różnie to bywa, żona ostatnio uprała w pralce nokie (nie pamiętam modelu) i niestety zakończyło się to wizytą w serwisie. Jeżeli go nie rozkręcisz i dokładnie wyczyścisz to marne szanse. Obrażenia mogą być różne klawiatura, ekran i wiele wiele innych.
Ja na takie przypadki stosuję 'prażenie' - ostatnim razem przy zalaniu telefonu (w zasadzie to kąpieli w stawie) najpierw go z grubsza wysuszyłem, potem jeszcze odłączyłem i zdemontowałem ekranik i reszta hops do suszarki do owoców %)
Woda z wszystkich zakamarków w panującej tam temperaturze wyparowuje w mgnieniu oka, a temperatura na pewno nie jest zabójcza dla elektroniki (w moim przypadku jakieś 70-80 stopni).
Najgorsze jest właśnie to, że jeśli woda dostała się np. pod układy, w normalnej temperaturze może tam nie wyschnąć nawet przez kilka dni.
Cytat(w zasadzie to kąpieli w stawie)
U mnie to było jezioro i leżał tam trochę...
Ale w sumie już nieważne, telefon poleżał około 24 godzin z temperaturze pokojowej, trochę mu suszarką pomogłem i była chwila prawdy. Wsadziłem baterię, odpalam DZIAŁA! Tylko woda się dostała "do" ekranu i widać plamy. Podziała to czy sprzedawać dopóki działa?