Mam już laptopa trochę ponad 3 lata. Do tej pory akumulator trzymał w nim dobrze co potwierdzały przerwy w dostawach prądu. Jednak jakieś 3 tygodnie temu zapaliła się dioda ładowania ,a stan baterii zaczął oscylować koło 94% . Nic pomyślałem że pojemność spadła w końcu pare lat już ma. Żadnych ostrzeżeń nie było. Ostatnio zachciało mi się troche go oczyścić. Przy remoncie w domu troche wchłonął pyłu. A że mam dostęp do sprężonego powietrza w pracy zabrałem go tam na mały mainetance. Wszystko ładnie oczyściłem. Złożyłem go do kupy i próbuje odpalić. No i nic się nie dzieję :o. Podłączam zasilacz , OS się odpala. Stan baterii 93% i ładuje. No to wyciągam tylną wtyczkę żeby zobaczyć czy ma podtrzymanie a tu pupa od raz się wyłącza. Zero podtrzymania. :dunno: Co o tym myślicie? Może ma ktoś ASUSA F5 albo coś podobnego żeby sprawdzić aku?
No to Ci padł tak jak mój w Dellu po 2 latach.
Pokazywał 68% i nie ładuje... Jedyna rada - oddać do regeneracji (pełnej - częściowa to strata czasu i kasy)*, albo kupić nowy.
* - przerabiałem to, wymieniono mi jedną trójkę ogniw z trzech bo były jeszcze jako tako, wykonano kalibrację i po miesiącu znów leci do naprawy... pełnej
potwierdzam. Strzeliły cele. Nowe aku albo pełna regeneracja.
Dziękuję za odpowiedź . Akurat teraz musiał strzelić kiedy zacząłem się zastanawiać na sprzedażą :(
To od razu podpowiem, że Whitenergy jest ok. Mam od nich zamiennik który pracuje już dłużej niż oryginał.
Dzięki za cynk. Na razie jeszcze się zastanawiam co zrobić. Nie wiem czy już się opłaca sprzedawać tego laptopa . A jak nie to aku może trochę poczekać.