1% podatku na szczytny cel

Zaczęty przez Tomislaw, 14 Styczeń 2008, 12:46

Tomislaw

Na prośbę mojego przyjaciela Jarka, który 3 lata temu przeszedł przeszczep szpiku zwracam się o pomoc do wszystkich tych którzy jeszcze nie zdecydowali na co przeznaczą swój 1% podatku. Stowarzyszenie jest organizacją pożytku publicznego.

STOWARZYSZENIE CHORYCH NA BIAŁACZKĘ
Konto: 40 1160 2202 0000 0000 6408 3134
NIP 879-24-39-513
ul. STEFANA BATOREGO 17 nr lok. 19
87-100 TORUŃ
e-mail: bialaczka@home.pl
Nr KRS : 0000228104

http://www.stowarzyszenie-bialaczka.pl/




Troll81

A ja proponuje pójść dalej i zapisać się w najbliższym banku dawców szpiku (tak ja zrobiłem) i jeszcze krew oddawać :D co też zresztą robię :D

Tomislaw

Cytat: Troll81 w 14 Styczeń 2008, 14:31
A ja proponuje pójść dalej i zapisać się w najbliższym banku dawców szpiku (tak ja zrobiłem) i jeszcze krew oddawać :D co też zresztą robię :D
Ogromny szacunek. W dzisiejszych czasach ze świecą szukać ludzi zdolnych zrobić coś bezinteresownie dla drugiego człowieka a co dopiero podzielenia się kimś innym własnym życiem.



Troll81

krew mozna co 2 miechy więc to wcale nie za często. W banku szpiku pobiorą trochę krwi do badania i to wsio. Być może nigdy w twoim życiu nie zadzwonią (dawca musi mieć bardzo podobny genotyp do biorcy). W sumie problem mały a zawsze jakis dobry uczynek na konto będzie.

krzyszp

Cytat: Troll81 w 14 Styczeń 2008, 14:31
A ja proponuje pójść dalej i zapisać się w najbliższym banku dawców szpiku (tak ja zrobiłem) i jeszcze krew oddawać :D co też zresztą robię :D
Szacunek...

Fajne zegarki :)
Należę do drużyny BOINC@Poland
 Moja wizytówka

prospector

A na czym polega dokładnie zasilenie swoim szpikiem potrzebujacego?
Tzn. nie chodzi mi o opis medyczny zagadnienia, tylko o to w jaki sposób jest on od ciebie pobierany, czy to bolesne itd...


http://www.therainforestsite.com/clickToGive/home.faces?siteId=4

Pigu

brzmi boleśnie jak oddanie nerki - acz może się mylę  :P

bartsob5

#7
nie no ostatnio sie filmow medycznych naogladalem, wiec generalnie to chodzi o to ze jak twoj szpik okaze sie potrzebny to cie biora znieczulaja i wbijaja w kosc dluga (najczescie udowa) dosc sporej wielkosci metalowa igle (na okolo jakies ladne pare milimietrow srednicy)... nie jestem pewien jakiego typu znieczulenie jest przy tym (bo wbicie takiego ostrza bez znieczulenia mogloby byc niefajne), ale pobranie szpiku kostnego nie wiele wspolnego ma z operacja...

Pigu

czyli coś jak wizyta u dentysty? nic przyjemnego, ale też nic przesadnie uciążliwego a tymczasem niezmiernie pożytecznego?

bartsob5

porównalbym to do zastrzyku do ktorego potrzebne jest nieco wieksze znieczulenie...

Pigu

ostatnio rwałem ósemkę (fakt prywatnie) z komplikacjami (trza ją było wyjąć spod siódemki) - strachu miałem co nie miara, a nie poczułem zupełnie nic... hmm może i to nie głupie z tym zapisaniem się... hmm... może zacznę od tego oddawania krwi... hmm... zobaczymy

prospector

To raczej trudna decyzja, by podzielić się swoim szpikiem.
Jednak rozumię jak wielkie znaczenie ma taki fakt dla biorcy, przy jedynie nieprzyjemnym może procesie pobierania od dla dawcy.
Czy istnieje jakieś ryzyko związane z oddaniem swego szpiku?
Chodzi mi tutaj o komplikacje zdrowotne etc, etc...


http://www.therainforestsite.com/clickToGive/home.faces?siteId=4

Troll81

aktualnie istnieją dwie metody pobierania szpiku
pierwsza (stara) polega na wycięciu fragmentu kości płaskiej (biodro lub mostek), i pobraniu za pomocą strzykawki części szpiku kostnego. Robi się to w znieczuleniu miejscowym (lidokaina). Zabieg mało bolesny, ale jak każda operacja jest obarczony ryzykiem zakażenia i komplikacjami, chociaż nie większymi od zwykłej operacji typu rwanie zęba czy leczenie złamania otwartego lub operacja wyrostka.

druga metoda (nowsza) to leukefareza. Polega na pobieraniu komórek krwi z krwi. Część komórek szpiku przedostaje się do krwi i można je odseparować. Wbijają ci jedną igłe w jedno ramie a drugą igłę w drugie ramie, i puszczają krew przez separator. Leżysz sobie na leżance kilka godzin i oglądasz film. A potem wyjmują igły i dziękują. Komplikacje takie jak przy zastrzyku.

Aktualnie stosuje się tą drugą metodę bo jest mniej inwazyjna.

Najważniejsze jest jednak to że trafienie obcej osoby z odpowiednio podobnym DNA na świecie jest bardzo niewielkie. Dlatego być może nigdy do mnie nie zadzwonią. Stąd tak ważne jest by odpowiednio dużo osób chciało zostać dawcami. Nawet wśród rodziny nieczęsto zdarza się odpowiednio dobry dawca.

Dlatego o wiele bardziej się udzielam oddając krew, gdyż takich biorców jest na pęczki :D
Ale regularne oddawanie krwi też ma skutki niepożądane. Po pierwsze od częstego wkłuwania można dostać zakrzepicy żył. (dlatego raz daję z jednej a raz z drugiej ręki). Można się oczywiście nabawić zakażenia (wszak ktoś coś wbija w moje ciało, niby sterylne ale jednak niezerowe ryzyko jest). NO i po wieloletnim oddawaniu gęstnieje krew (masz nadprodukcję czerwonych krwinek), a gęstsza krew szybciej męczy serce i może prowadzić do przerostu mięśnia sercowego.

Osobiście uważam to ryzyko za niewielkie, a chłopcy z siłowni i tak sobie krew zagęszczają ćwicząc i pijąc erytropoetynę.

A że i tak umrę kiedyś to niech chociaż kilku ludzi ma ze mnie jakiś pożytek.

Mchl

Z tą nadprodukcją czerwonych krwinek, to lekka przesada. Równie dobrze możnaby jej oczekiwac z przyczyn naturalnych u kobiet.

Generalnie o ile się nie szaleje i nie oddaje krwi częściej niż zalecane, to nie ma ryzyka poważnych powikłań.

Z makabrycznych ciekawostek: Czerwony Krzyż odkrył w Chinach proceder "ludzi chodowanych dla krwi". W skrócie można powiedziec, że całe wioski były (byc moze nadal są) zmuszane do oddawania krwi kilka razy w miesiącu. Tam rzeczywiście pojawiły się rozmaite komplikacje, a jako że sprzęt nie był jednorazowy (ani nawet odpowiednio odkażany), całe wioski zostały zakażane wirusami zapalenia wątroby czy nawet HIV.

Tak więc oddawajcie krew, żeby nie trzeba było sprowadzac preparatów krwiopochodnych z Chin.

(Na moment pisania tego posta mam na koncie 6,1l ;) )

W nagłych wypadkach wzywać przez: mail: mchlpl[at]gmail.com | PM|mchl[a]boincatpoland.org

Troll81

Po 30 latach oddawania krwi regularnie co 2 miesiące (mężczyźni i 3 miesiące kobiety "z wiadomych przyczyn") masz taką krew jak górale albo sportowcy po treningu wysokogórskim. Dlatego jeśli dodatkowo pakujesz na siłowni, nurkujesz palisz lub inne obciążające sporty uprawiasz, to grozi ci przerost mięśnia sercowego. Po prostu gęstszą krew gorzej się pompuje i serce "nabiera masy mięśniowej". NIe zawsze jest to zjawisko negatywne. Ale u osób ćwiczących wysiłkowo mogą pojawić się problemy. Oczywiście lekarz jeśli zauważy zagrożenie to zaleci Ci rezygnację z oddawania krwi. Stąd tez w ankietach pytania o siłownię itp.

Kobiety krwawią w stopniu bardzo małym, ni jak nie prównuj tego do oddania 0,45 L krwi.

No i gratuluję 6L :D

Mchl

Krwawią mniej, ale częściej. A organizm bardziej interesuje sam fakt ubytku, a ilość w mniejszym stopniu (i tak nie wyprodukuje więcej krwi niż może w danym czasie).

Ciekawe, że zaliczyłeś palenie do obciążających sportów :P

Swoją drogą, pani pielęgniarka po poziomie hemoglobiny (sprawdzana z palca przed każdą donacją) od ręki odróżnia palaczy od niepalących.

Przy sportach siłowych krwiodawstwo zaliczyłbym raczej do czynników drugorzędnych przerostu serca, niż pierwotnych... No ale ja nawet magazynierem nie jestem, co dopiero mówić lekarzem czy trenerem :P

W nagłych wypadkach wzywać przez: mail: mchlpl[at]gmail.com | PM|mchl[a]boincatpoland.org

Troll81

Ja palę i łażę po górach więc jestem "zagęszczony", ilość ubytku ma jednak coś do rzeczy. Jak nagle stracisz 0,5l krwi to organizm stara się to jak najszybciej wyrównać i obciąża szpik w celu "nadprodukcji" w danym przedziale czasowym. Jeśli oddajesz regularnie to szpik do tej nadprodukcji się "przyzwyczaja". Podobny efekt daje palenie, sporty siłowe, trening wysokogórski i walenie w żyłę erytropoetyny. Kobieta krwawi raz w miesiącu ale malutko (nie wiem czy uzbierałaby się tego 50ml) bo większość to "inne substancje".

Fakt że serducho szybciej załatwię sobie fajkami (niedotlenienie) niż krwiodawstwem.

Tomislaw

Cytat: Troll81 w 25 Styczeń 2008, 00:09
Fakt że serducho szybciej załatwię sobie fajkami (niedotlenienie) niż krwiodawstwem.
Rzuć palenie na wiosnę a jesienią przebiegniesz maraton (sprawdzone )



Troll81

rzucanie jest proste. Kilka razy rzucałem :D

Mchl

Goń go Tommy! Goń! :D

Kumpel rzucił jak go firma wysłała w delegację do Kanady. Okazało się, że fajki są tam drogie i niedobre (ja szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy gdziekolwiek są dobre, ale ok)

Swoją drogą muszę i ja sobie jakoś ten sezon zaplanować i conajmniej jakąś połówkę maratonu zrobić.

W nagłych wypadkach wzywać przez: mail: mchlpl[at]gmail.com | PM|mchl[a]boincatpoland.org

Troll81

Spoko, ale dyskusja o moim nałogu wychodzi chyba poza zamierzenia autora wątku.

poprosił on o 1% podatku na organizacje, i faktycznie jest to dobry pomysł, szczególnie jak ktoś jeszcze nie odpisuje i zastanawia się gdzie przelać tą kasę.

Ja mam już organizację której oddaje ale można wspierać nie tylko finansowo. Więc "zareklamowałem" krwiodawstwo i zapisanie się w banku szpiku.

A jak się bardzo uprę to będe trenował i pół maratonu przebiegnę z fają w zębach :D