rośliny egzotyczne, ciekawe, magiczne

Zaczęty przez Ufol, 25 Maj 2013, 15:25

Ufol

Na wstępie powiadamiam smutnych czytających naszą stronę. Niniejszy temat będzie traktował o roślinach legalnie dostępnych w Polsce, tzn. takich, które oficjalnie można posiadać. Do utworzenia go skłoniła mnie dyskusja toczona niegdyś tu:
http://www.boincatpoland.org/smf/archiwum/trze-rzeczy-ktore-by-mogly-zmienic-swiat/msg134019/#msg134019
Odnośnie stevii, jej smak jest nieco inny od cukru. Faktycznie może go zastępować, lecz nie do każdego napoju się nadaje. Zielona herbata, jak najbardziej, lecz czarna wyraźnie jej nie lubi. Do ciekawych roślin zaliczyłbym na pewno lapacho, trzeba parę minut gotować. Warto, bo wywar posiada nie tylko łagodny smak, lecz także ma pozytywny wpływ na zdrowie. To by było na tyle, cdn. jeśli wątek zacznie żyć.

mordi

Dorzuciłbym tutaj od razu taką roślinę jak żyworódka tutaj troche jej właściwości http://www.kuzdrowiu.pl/?pid=main_tresc.pl.76 sam posiadam tą roślinę, bardzo szybko rośnie od małej 2-3 milimetrowej zaszczepki do 1,5 metrowej rośliny jakiś rok. Charakteryzuje się tym, że wytwarza na końcówkach liści małe zaszczepki (stąd nazwa żyworódka) niestety roślina osiągnęła w pewnym momencie u mnie takie rozmiary, że przewróciła się i połamała :( jeśli chodzi jej właściwości lecznicze, to na własnej skórze doświadczyłem ukojenia oparzeń słonecznych :D niestety nie próbowałem nic z niej przyrządzać tak jak podają w przepisach :) poniżej fotki mojej roślinki :)

Fotka zrobiona zaraz po tym jak znalazłem przewróconą roślinę w kuchni, złamała się w 2 miejscach. Większa część dała się ponownie ukorzenić.
[smg id=9967 type=preview align=center caption="żyworódka1"]

Pozostała część rośliny, ukorzeniona i zasadzona ponownie :)
[smg id=9968 type=preview align=center caption="żyworódka2"]
Guard well the secret of steel...


sknd

mi sok z żyworódki pomagał na zatoki, gardło. Wiem że znajomy pozbył się tym jakichśtam zmian skórnych, pornych na specyfik od lekarza...

a od siebie dorzucę "nie do końca roślinę" ;) : Grzybek Tybetański. Grzyb wraz z towarzyszącymi mu kulturami bakterii. Zalewa się toto mlekiem i następnego dnia mamy pyszne coś a'la kefir, ponoć bardzo zdrowe, antyrakowe, wieczna młodość. itp. Na oparzenie słoneczne też się nadaje, testowałem ;)

mordi

zastanawiałem się kiedyś nad hodowlą tych grzybków ;) ostatecznie nie wyszło ale za to hodowałem algi morskie (kryształki japońskie) niestety hodowla padła z braku czasu :( podobno pomagały na cere i ogólnie na samopoczucie ;)
Guard well the secret of steel...


sknd

specjalnie czasochłonne to to nie jest, 2-3 mintuki dziennie na jak to nazywam "przewinięcie" grzybka - przecedzić, umyć, zalać nowym mlekiem. A jak się czasem zapomni to też tragedii nie ma, dwa trzy dni spokojnie grzybek przetrwa. Raz mi się kiedyś popsuł ale to chyba z tydzień obsuwy był jak nie więcej.

Ufol

Vilcacora, znana też jako koci pazur. Pnącze odkryte dla świata przez Edmunda Szeligę. Życiorys tego zakonnika spokojnie nadawałby się do filmu z cyklu Indiana Jones. Wracając do vilcacory. Ma wspaniałe własności lecznicze, wykorzystywana m.in podczas kuracji chorych na nowotwory. Ogólnie działa wzmacniająco na ludzki organizm, ma tylko jedną, za to gigantyczną wadę, mianowicie smak. Ta gorycz dosłownie mordę wykręca. Spróbowałem kiedyś robienia takich herbatek i nadawało się to do picia dopiero wówczas, gdy zmieszałem vilcacorę ze stevią. Tak mniej więcej pół na pół.

Troll81

jakieś tybety, inne ameryki północne. W polsce sporo jest ciekawych roślin. Np czosnek niedźwiedzi.

mordi

o tak bardzo smakowity z resztą :D
Guard well the secret of steel...


Ufol

Grzybka Tybetańskiego można zamrozić, gdy się znudzi i odmrozić, jak ochota znów przychodzi. Kefir stanowi dobrą bazę dla koktajli mlecznych. Czosnku Niedźwiedziego jeszcze poznać nie miałem okazji. Sporo naszych roślin zapewne ma ciekawe właściwości, ale zgubiliśmy tą wiedzę. Taki syrop z młodych pędów sosnowych, rzecz banalna a mało kto go wyrabia. Dla formalności: Pędy zbieramy gdzieś tak w połowie maja. Gotujemy je, odcedzamy i sypiemy cukier do wywaru, żeby się zakonserwowało. Butelki, lub słoiki z syropem pasteryzujemy i już mamy dobre lekarstwo na grypy wszelakie. Istnieje oczywiście metoda klasyczna, z zasypywaniem pędów cukrem, lecz jest to wysoce ryzykowne, bo przetwór może się zepsuć i nici z całego przedsięwzięcia.

Troll81

wcale nie zgubiliśmy. Literatury w tym temacie od groma i w ciul....

Ufol

Cytat: Troll81 w 25 Maj 2013, 18:14
jakieś tybety, inne ameryki północne.
Wszystkie wymienione przeze mnie rośliny tropikalne pochodzą z Ameryki Południowej, no może w tzw. Mezoameryce też rosły. Tak jakby czytał to jakiś formalista. Wróćmy jeszcze do świata Latynosów. Yerba Mate, dosłownie symbol kilku tamtejszych narodów. To napój wylewający się z tożsamości m.in Argentyny i Paragwaju. Mi ten specyfik wybitnie nie podszedł. Smak gorzki, jak wywar z petóww.
Za to Ilex Guayusa zaskakuje bardzo pozytywnie. Smak łagodny, wręcz wykwintny, działanie lekko pobudzające, bez kawowego kopa. Dysponuje jeszcze jednym atutem. Liście można zaparzyć w koszyczku, nie trzeba jej siorbać jak Yerby.
Mulungu, napój mieszkańców Amazonii, smak nijaki, działanie żadne, niektórzy tą korę gotują i wysoko ją cenią. Do mnie ta roślina nie przemawia niczym.

mordi

popieram, nie lubię yerby :/ wolę już od niej fiołka trójbarwnego ;) a tak btw przytoczona przeze mnie żyworódka pochodzi z Madagaskaru :)
Guard well the secret of steel...


Troll81

Yerbę piłem i lubię. Tak jak i kawę. Kawę zbożową. Herbatę zieloną i czerwoną. Wszystko z zagramanicy

sknd

też czasem lubię Yerbę,ale robię ją nie wiedle ruguł sztuki, tylko po prostu łyżeczka do kubka i zalewam. Wtedy i smak i działanie są dość delikatne. Ciekawy ten ilex guayusa, chętnie bym spróbował, tylko zlekka drogie...