Aktualności:

Nasz kanał IRC - Porozmawiaj z nami.

Menu główne

Kto się porusza? (bieganie)

Zaczęty przez Tomislaw, 02 Czerwiec 2007, 00:52

Mchl

Przejedź się do Decathlonu, załóż buty i przebiegnij dookoła sklepu ;) Z żelem pod piętą to jednak inne uczucie. Ja od dzieciństwa mam słabe kolana, więc dla mnie przynajmniej, różnica jest niebagatelna.

W nagłych wypadkach wzywać przez: mail: mchlpl[at]gmail.com | PM|mchl[a]boincatpoland.org

Troll81

Dobre buty do biegania to zupełnie inna bajka. W ogóle dobre buty do czegokolwiek to inna bajka :D są specjalne buty do wspinaczki i robią gigantyczna różnicę, są buty w góry i też po kilkunastu kilometrach w zwykłych i w dobrych poczujesz różnicę :D Radzę ci zainwestować tak ze 300-400 w buty a żałował nie będziesz :D a pobiegać w sklepie to ci raczej nie pozwolą... :(

TJM

#122
Mi jakieś 15 lat temu lekarze przepowiadali nawet, że jak nie będę oszczędzał kolana, nie będę mógł nawet chodzić. Wszystko przez jeden głupi pomysł podczas jazdy na rowerze, który spowodował poważną kontuzję.
Miałem kategoryczny i bezterminowy zakaz biegania, jeżdżenia na rowerze, grania w piłkę itp. Przez jakiś rok nawet im wierzyłem, bo czasami nie mogłem bezproblemowo wejść po schodach, przez dłuższy czas musiałem non stop nosić bandaż elastyczny żeby usztywniał staw. Potem jednak gdy trochę się naprawiło, olałem lekarzy i zacząłem z powrotem jeździć na rowerze, jak się okazuje dobrze zrobiłem, bo zadziałało to jak rehabilitacja i kolano wróciło praktycznie do 100% sprawności. Na chwilę obecną z kolanami nie mam żadnych problemów, wytrzymały bieganie kiedy ważyłem 20kg więcej, wytrzymają pewnie i teraz  :)

Lipa trochę, bo nigdzie blisko żadnego większego sklepu nie mam, gdzie mógłbym testnąć jakieś kalosze, tutaj zapewne jedyna opcja to sprowadzenie na zamówienie (małe miasto, więc na półkach stoją puste pudełka jako dekoracje %-))

Właśnie nie jestem przekonany co do tego, żeby różnica okazała się aż tak znaczna, a za 400zł mam prawie 6 par szmatexów :D Przyjdzie mi jednak chyba raz kupić jakieś lepsze, żeby się przekonać czy w ogóle warto oraz jaka będzie ich wytrzymałość.

W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Mchl

Cytat: Troll81 w 16 Kwiecień 2009, 23:42
a pobiegać w sklepie to ci raczej nie pozwolą... :(

E tam. Mi sprzedawca sam zaproponował. ;)

W nagłych wypadkach wzywać przez: mail: mchlpl[at]gmail.com | PM|mchl[a]boincatpoland.org

Troll81

Dookoła sklepu ?? :D szalony czy jak :D

Mchl

Dookoła... czyli po hali... nie na zewnątrz. Takie rzeczy to tylko w erze.

W nagłych wypadkach wzywać przez: mail: mchlpl[at]gmail.com | PM|mchl[a]boincatpoland.org

cezar

#126
Dokładnie w Poznaniu w Decathlonie na bieżni można popróbować buciki, a TJM teraz to nawet po 200 złociszy wychaczyć można dobre buty ;D





TJM

#127
Chyba lekko przegiąłem.
Na chwilę obecną mam 787km przebiegu w 2009, ale drugi dzień już na d...e siedzę i nie biegam. Po prostu po ostatnich hurtowo łykniętych kilometrach wskoczyło mi jakieś przetrenowanie czy coś w nogi, z dnia na dzień coraz gorzej mi szło, aż w końcu nawet na krótszych trasach jakoś nadmiernie się męczyłem. Nie było to zmęczenie całego organizmu, tylko po prostu ogień w nogach i to tylko od kolan w dół - podczas biegu prawie nieodczuwalne, ale jak się zatrzymywałem na checkpoincie masakra - ledwo mogłem ustać, do tego odczuwałem jakieś jakby kłucie w piszczelach (?). Co ciekawe jednak, po krótkiej przerwie na rozciąganie zawsze jakoś dawałem radę wrócić i często droga powrotna była łatwiejsza, a po powrocie do domu efekty uboczne mniejsze.

Wczoraj np. w ogóle darowałem sobie jakikolwiek wysiłek mogący obciążyć nogi i było ok, dziś niby czuję jak mi wraca siła w nogach, ale pojawiło się niezbyt przyjemne uczucie nadmiernego naciągnięcia czegoś przy każdym gwałtowniejszym naprężeniu mięśni. Zobaczymy co będzie jutro, liczę na to że w weekend uda mi się już wrócić na trasę %)

Jak to się w woju mówiło 'cinżko jest' - teraz już wiem, że nie ma co przeginać i lepiej przewidzieć trochę czasu na regenerację niż potem wkurzać się niespodziankami w postaci przymusowych przerw :/


W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

TJM

Wznowiłem bieganie po kilku dniach przerwy, 852km na liczniku  XD

Pojawiła się nowa atrakcja na moich szlakach - biegam po zadupiach, więc często widziałem sarny (nawet małe stada), czasami dziki (dobrze, że nie są agresywne, raczej uciekają albo stoją i się patrzą zamiast ganiać ludzi), a teraz mogę zacząć wypatrywać pumy, bo wczoraj w regionalnej TV trąbili, że krąży już gdzieś w okolicach Tomaszowa, a to tylko 40km  %)

W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Troll81

Ta puma to juz po całej polsce biega :D

lolek

Ale jakby cię taki dzik pogonił to dopiero twój bieg nabrał by tępa XD
U mnie też sporo sarn, ale dzików nie widziałem, zato pełno jaszczurek

TJM

#131
U mnie jaszczurek też pełno, wczoraj nawet widziałem jakiegoś węża przejechanego chyba rowerem %)
Dobrze, że spotkanie dzika to rzadkość, chociaż wystarczy gdziekolwiek zejść z drogi kawałek w las i widać ślady ich buszowania. Gdyby mnie taki pogonił to kapa, bo po paru kilometrach już praktycznie nie mam przyspieszenia, a co dopiero po parunastu %)
Całe szczęście, że dzikie zwierzęta raczej nie są agresywne bez powodu (przynajmniej takiego nie spotkałem, nie wiem jak ta puma %)) i w razie spotkania od razu uciekają, albo przy większej odległości stoją nieruchomo i czekają co ja zrobię.
Dużo gorsze są włóczące się po wsiach psy wyłażące z gospodarstw, niektóre potrafią kilometr lecieć za mną i szczekać, a są nawet takie, które próbują chwytać za nogawki (albo jak się ich nie ma, to za buty). Te drugie niestety trzeba czasami poczęstować z kopa, inaczej nic do nich nie dociera :/

Wczoraj po południu ustanowiłem swój nowy rekord dystansu - najpierw przebiegłem 8km (po czym prawie padłem na checkpoincie), ale po krótkim rozciąganiu wróciły mi siły, więc pomyślałem, że raz kozie śmierć i pobiegłem z powrotem dłuższą trasą. Wychodzi na to, że większość moich problemów bierze się z braku solidnej rozgrzewki, bo dłuższa trasa miała 16km i poszła w miarę gładko, dużo lżej niż te wcześniejsze 8, na dodatek w domu wcale nie czułem się dużo bardziej zmęczony - zmienił się za to rodzaj zmęczenia, z bólu samych nóg bardziej w kierunku wyczerpania całego organizmu.

W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Troll81

Rozgrzewka to podstawa :D inaczej zajedziesz nogi.

Na mojej trasie wokół MOSIRu tylko żule można spotkać, a oni zazwyczaj są niegroźni :D

TJM

20km brakuje do pełnego tysiąca w 2009, ale ostatnio jakoś gorzej mi idzie i mam chwilami chęci dać sobie całkiem na luz.
Są takie dni, że przebiegnę 30km, ale są i takie, kiedy po 8 padam na ryj, zazwyczaj tylko nogi mi siadają co mnie najbardziej wkurza. Zrobiłem 3 dni przerwy z myślą o regeneracji, a tu po tych 3 dniach było jeszcze gorzej, dopiero dziś drugi dzień po przerwie poszło 'jako tako'.
Pogoda na trasie dziś też trochę lipa ale przynajmniej nie padało:












W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Pigu


Waldek1989

nawet nie wiedziałem ,że tylu biegaczy w BOINC@POLAND  ;D

Też miałem kilku letnią przygodę z bieganiem.
Mam kilka dyplomów z biegów przełajowych np. z biegu w Zagórzu dookoła jeziora przez Lubachów 10,8 km. Czas wtedy słaby 43 min. (lato, upał, bieg w samo południe, a ja wtedy byłem po kilku miesięcznej przerwie).
Ja wtedy na małym dopingu czyli 2 aspiryny na rozrzedzenie krwi  XD
Kilka biegów w Świdnicy na 4 km czas 14min z hakiem ,czyli ok. 3:35 - 3:40 min/km.
Na 400 m ok. 59 sekund na bieżni żużlowej bez kolców po treningu.
Na 100 ok 12 s ale to nie mój dystans (czas zmierzony po biegu ciągłym chyba 2x4 km 3:50 min/km)
Największy dystans to rozbieganie na 20 km ze Świdnicy do Modliszowa i spowrotem. Czas ok. 1 godz. 20 min. Czyli standardowa prędkość ok. 5 min/km
Tętno w spoczynku różnie w tamtych czasach od 40 -55 uderzeń na minutę, średnio 52.
Po przykładowym biegu ciągłym na 8 km (nie pamiętam czasu ale chyba 4 min/km = 32min) ok 200 uderzeń / 90 sek. Tak się mierzyło kiedyś zmęczenie mięśnia sercowego. Powyżej 215 -trening za ciężki.

To były lata 2000 -2004. Stare dobre czasy  ;)

Od tamtej pory nie biegam ale w planach mam  :attack:

Ostatnio poszedłem zagrać w piłkę ze szwagrem -to była katastrofa, kondycja tragiczna

Troll81

Śliczne okoliczności przyrody TJM :D nie to co u mnie....

TJM

A właśnie, co do tempa - czy 5min/km na dłuższych dystansach to nie jest z deczka lipa nawet jak na zwykłego kiepa ? To chyba moje standardowe tempo przy którym praktycznie w ogóle się nie męczę, gdyby nie to, że nogi mi chcą odpaść czasami spokojnie przebujałbym się z taką prędkością przez 20+km. Jak na razie rekord to 16+16, ale to wyjątkowo dobry dzień musiałem mieć, bo póki co nawet nie śni mi się powtórzenie tego :(
Myślę że mógłbym trochę zwiększyć prędkość, ale pewnie miałbym zacier z wyczuciem takiej przy której nie padłbym przedwcześnie.

A co do mojej trasy - tu są fotki tak z około 3km odcinka, widac mniej więcej po czym biegam - może od takiej cudownej nawierzchni nogi mi odpadać zaczynają ?





























































i filmik z panoramą checkpointa

http://www.youtube.com/watch?v=HqFh3Jq5P-8


W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Pigu

Cytatmoże od takiej cudownej nawierzchni nogi mi odpadać zaczynają ?

imo nawierzchnia bardzo fajna - z pewnością lepiej to znoszą stawy niż terkotanie o beton %)

TJM

Na stawy może i tak, ale biegając po tych koleinach chyba szybciej męczą się jakieś mięśnie, jeśli ten nie wyjeżdżony grzbiet drogi jest nierówny i nie da się po nim cisnąć, to momentami jest nieciekawie: do wyboru albo stawianie stóp w linii prostej, albo z ukosa z zewnętrznymi krawędziami wyżej, co przy większych skosach trochę daje się we znaki, jest taki fragment drogi, gdzie jakieś 30-40m lepiej bokiem pocisnąć przez las, nawet ścieżkę już tam wydeptałem  XD
Póki co ze stawami problemów nie mam, za to praktycznie zawsze palący/kłujący ból w mięśniach poniżej kolan, najgorszy zawsze w jakieś 15-20s po zatrzymaniu się na checkpoincie :/


W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Pigu

wykoxasz łydy bardzie wszechstronnie :P

lolek

Ja biegam obok takich ścierzek ;) Ale w bieganiu "po lesie" o 5 min/km mogę zapomnieć :( Co do nóg to łydki mnie często bolą ale ze stawami nie ma problemu. Tylko trzeba uważać na dzikie maliny, z miesiąc temu się w coś takiego wpakowałem w krutkich spodenkach. Do tej pory jak o tym pomyślę to ciary pomnie chodzą  :fright:

Troll81

czyli masz prędkość 12km/h co jest bardzo przyzwoitym tempem na długie dystanse. maraton byś przebiegł w 3 godziny i 20 minut. Normalnie ludzie maraton biegną w 5 godzin.

Waldek1989

zgadza się jeśli utrzymałbyś tempo, Wśród amatorów marzeniem jest przebiec maraton mieszcząc się w 3 godzinach. Co do tempa 5min/km to z taką prędkością biega się rozgrzewkę przed treningiem ok. 4 km. Ja ze swojej strony przyznam ,że dla mnie przebiec 20 km taką prędkością nie było takie łatwe. Nogi wytrzymywały ,płuca też ale odzywało się wycieńczenie organizmu pod postacią senności

Waldek1989

TJM bieg 16+16 oznacza bieg z przerwami? bo to daje w sumie 32. Prawdą jest ,że co innego przebiec biegiem ciągłym bez zatrzymywania sie 32 km a co innego 16+16  %)

Troll81

dla mnie przebiec tak 7km jest wyczynem :D

Waldek1989

Dla mnie teraz też byłby to wyczyn. Mam jeszcze gdzieś zeszyt z treningów ,są tam wypisane dni tygodnia i elementy treningu, jak nie znajdę teraz czasu na bieganie to dopiero na emeryturze  :deadman:

TJM

#147
16+16 oznacza 16km, kilka minut przerwy na checkpoincie i powrót tą samą trasą.
Muszę tak robić bo inaczej chyba nogi bym musiał zostawić w lesie i wracać na rękach, a tak jak się porozciągam z 3-4 minuty z powrotem biegnie się czasami lżej.

Dziś z racji przekroczenia 1000km pyknąłem 35km, wyznaczyłem sobie trasę z kilkoma potencjalnymi checkpointami i nawet nie bardzo liczyłem na to, że dobiegnę do ostatniego, ale jakoś się udało, najgorzej było do połowy a potem jakoś poszło. No a jak się pobiegnie w jedną stronę, trzeba też jakoś wrócić więc motywacja jest większa %)
Nawet nie biegło się tak źle, ale po zatrzymaniu się na środku trasy na jakieś 3 minuty od razu ubranie zalało mi się potem, wcześniej na bieżąco podsychało na wietrze i od pędu powietrza przy podświetlnej prędkości 12km/h. Przez to powrót trochę mniej komfortowy, bo portki zaczęły mnie obcierać w pewnych miejscach, dobrze że szybko wyschły %)
W domu trochę się zdziwiłem, bo jak zdjąłem skarpetki prawą stopę od palców prawie po kostki miałem czerwoną od krwi, czort wie skąd naleciało, bo nic podejrzanego nie czułem, nie widać też nawet żadnego zadrapania, więc póki co pozostaje teoria że musiało się coś uszkodzić chwilowo przy którymś paznokciu %)

Zmęczenie niestety daje się we znaki i muszę trochę poleżeć, mam nadzieję że jeszcze dziś w późno-wieczorno-nocnych godzinach będę do użytku, póki co pierwsza fala zmęczenia dawno przeszła (głównie dość silne uczucie przegrzania, tak że nawet na słońcu było mi zimno), ale teraz czuję, że nogi ostro w palnik zebrały i domagają się chwili odpoczynku.

Dziś całkiem inna trasa, miejscami nawet asfalcik, ale całkiem przyjemnie się po nim biegnie:

Z większych atrakcji taka np. górka, nachylenie na tyle spore, że łatwiej się pod nią podbiega niż zbiega z niej na dół %)








W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

TJM

Ostatnio trochę zwolniłem tempo, dopiero 1123km na chwilę obecną na liczniku.
Częściowo dlatego, że z racji ładnej pogody postanowiłem sprawdzić, czy nie zapomniałem jeszcze jak się jeździ na rowerze %)

W ubiegłym tygodniu pocisnąłem ułożoną wcześniej trasę, z założenia miało wyjść 110-115km, jednak po powrocie do domu licznik wskazał 152 bo pojechałem trochę dalej a u celu podróży pobrykałem nad rzeką.

http://tjm.boo.pl/zen/2009-05-13-tomaszow-mazowiecki/

Wyszło mi 152km w 6h i parę minut, wliczając w to zwiedzanie kiedy prędkość spadała praktycznie do zera, jak na badziewny 12 letni rower (klasy zapewne podobnej jak obecnie stoją w marketach za 300-400zł) oraz kiepowatego kierowcę-motorniczego średnia prędkość w okolicach 25km/h to chyba nie tragedia %)


Oraz w temacie węży na trasach do biegania:



Co prawda to akurat chyba nie wąż, tylko padalec (czyli jaszczurka), ale chociaż blisko. Ten akurat musiał mieć bliską styczność chyba z jakimś samochodem, bo lekko się rozpłaszczył i przymarszczył.



W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Waldek1989

a jakim rowerkiem pomykasz? bo jak "góralem" to niezły wynik  8) ,ja mam do odkurzenia kolarzówkę ale coś czasu nie ma  :( Widoczki całkiem całkiem, jest gdzie pobiegać. Ja muszę się przez pół miasta przepierdzielić   %)

TJM

Mój rower to jakiś noname, po prostu 'góral' %) Ponad 10 lat temu taka sobie klasa średnia, obecnie zapewne podobny jest poziomem do tego chłamu co masowo stoi w marketach, nawet takie marketowce wydają mi się lepsze.
Żałuję że posłałem kiedyś na złom fajny i lekki rowerek szosowy który od niepamiętnych czasów stał w garażu, wymiękłem bo części do niego były trudno dostępne, a teraz by się przydał.

W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Troll81


Waldek1989

masa rowerku dużo daje, mój nie za lekki nie za ciężki 10kg ,trochę też jest już stary rama chromo-mobildenowa. Marka koga-miyata, może się ktoś już spotkał z tą marką. Opony nabija się do ok. 8 atmosfer ,można powiedzieć ,że po asfalcie to sam jedzie  %) No ale po lesie już nie pojeździsz  :(

emik

jako, że rozmowa rozwinęła się w kierunku rowerów, to może byście mi doradzili jaki mam sobie kupić nowy bicykl - najważniejsze wymagania:

* no "Biedronka type" ;D
* typowo turystyczno-szosowy
* pełny osprzęt (błotniki, światła,licznik)
* brak przerzutek - najlepiej przekładnia tylna wbudowana w tylnej piaście a w przedniej piaście dynamo
* cena do 1500-1800


Szopler

Mam podobny dylemat co Emik :) ... czas utworzyć wątek rowwerowy na forum ;)

TJM

1363km

Zastanawiałem się, kiedy podczas biegania pierwszy raz pies mnie upie....i bo pełno się tego szwęda, nawet jeszcze w mieście.
No i dziś się dowiedziałem, wyleciał kundel z jakiegoś gospodarstwa i capnął mnie na bezczela za nogę, a że miałem krótkie spodenki to mam teraz piękny odcisk jego zębów i siniaka.
Żebym dokładnie widział skąd wylatuje, zadzwoniłbym po smerfów, a tak to na wsi pewnie nikt się nawet do niego nie przyzna, pewnie nawet jakbym widział skąd wybiega, gospodarz twierdziłby twardo, że to nie jego...
Dobrze chociaż że to był mały pies, jak dostał kopa w ryj odechciało mu się dalszych ataków. Gorzej jednak, że czasami spotykam coś takiego:



trzeba być totalnym bezmózgiem żeby takie psy puścić luzem, na pewno nie były bezpańskie bo oba były zadbane i miały jakieś wisiorki czy tam obroże na szyjach. Pewnie ktoś sobie samochodem do lasu podjechał i puścił pieski żeby pochodziły...
Dobrze że te chociaż nie były agresywne, ale i tak przyczepiły się do mnie i biegały dookoła - musiałem przejść do marszu bo na biegnących ludzi psy czasami dziwnie reagują.

W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Troll81

zawiadom lokalne koło łowieckie :D oni wywieszą plakaty o odłowie psów to i gospodarze przestaną wypuszczać (przynajmniej niektórzy)...

TJM

1703km na liczniku   :ph34r:
Odczuwam lekki wzrost kondycji  %) Biegam teraz codziennie 8+16, pierwsze 8 staram się jak najszybciej i z czasu 5m/km zlazłem już w okolice 4m/km w lepsze dni. Często jednak jest tak, że pobicie rekordu lub otarcie się o niego jednego dnia automatycznie powoduje ogromną stratę czasu następnego dnia (pewnie nie nadąża regeneracja), ale trudno - nie będę płakał z tego powodu %)
Powrotne 16 dłuższą trasą biegam sobie na lajcie, tak żeby mieć sporo zapasu np. na wypadek spotkania innego biegacza (albo lichego rowerzysty  :ph34r:) - na początku wszyscy wyprzedzali mnie, ale z czasem się to odwróciło i teraz ja wyprzedzam :D Jeśli załączy mi się chęć rywalizacji, trochę adrenaliny i do tego mam w miarę dobry dzień, przeciętnego niedzielnego/świątecznego biegacza jestem w stanie myknąć na takiej prędkości, że powinien siąść i płakać  XD



W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.

Troll81

ja na razie wybiegałem 10% tego co ty..... :D ale dopiero zacząłem zabawę z bieganiem. Na razie robię dwudniowy fajrant bo krew oddałem a ostatnio nie chcieli przyjmować bo za słabe wyniki hemoglobiny miałem. Żrę teraz żelazo i na razie jest git. W piątek już przyjęli krew a dziś już właziłem na Radunię. jutro znów bieganko. Mam nadzieję powrócić do mojego dystansu 7km bo ostatnio po 3,5 wymiękam.

TJM

2024km  :ph34r:

Dorwałem dziś fajny program na Symbiana S60 v3, szukałem czegoś podobnego do aplikacji z ipoda i znalazłem praktycznie to samo na swój tel. Funkcjonalnie 100% odpowiednik, nawet nie wiem czy to nie ten sam program, bo podobnie wygląda. Główna różnica w cenie - ipodowy free, za tego wypeklowałem 12 funtów.

Tak wygląda mój dzisiejszy dzień, trochę nie poszło mi z szamaniem i 1 posiłek przed końcem dnia jestem 2800 kalorii w plery  :D




A tutaj taki przegląd-rzut okiem przez funkcje programu:




















































































A tu pokazana oryginalna aplikacja która mnie zainspirowała do poszukiwań: http://www.youtube.com/watch?v=Hz2HJCUb2U0

W razie jakiejś pilniejszej sprawy - jestem często dostępny na kanale IRC B@P, na forum czasami zapominam zajrzeć lub nie mam czasu.